Niektórzy mieszkańcy nic sobie nie robią z powodu chwilowego braku funduszy na kwiaty. Mogą przecież solenizantowi, czy swojej wybrance, wręczyć zerwanego w przyblokowym ogrodzie tulipana, hiacynta, a jeśli fantazja poniesie, to nawet bukiet storczyków albo… małą tuję.
Sprawę zgłosił nam stały uczestnik konkursu na najpiękniejszy balkon i skwer, który niejednokrotnie stwierdził kradzież kwiatów w swoim ogrodzie. Sprawcami są nie tylko panowie, bo ślady szpilek w okolicy miejsc po roślinach wyraźnie wskazują, że i płeć piękna nie rezygnuje z łatwej zdobyczy. To bardzo smutne, że wysiłek i idące za nim spore koszty, nie znajdują szacunku u współmieszkańców. A przecież jak miło jest przejść obok pięknie wyglądających, kolorowych kompozycji roślinnych. Zrobić sobie zdjęcie na tle wiosennych kwiatów, czy cieszyć się widokiem przedszkolaków zachwyconych pierwszymi symbolami wiosny. Wiele tracimy nie szanując pracy miłośników roślin - ludzi, którzy z własnej woli i nie oglądając się na wydatki upiększają okolicę.
Winni zniszczeń i kradzieży czasem wpadają. Trwa już sprawa sądowa, gdzie oskarżonym o zniszczenia jest mężczyzna mieszkający w sąsiedztwie. Bo najczęściej to właśnie sąsiedzi demolują z trudem stworzone skalniaki i kwieciste oazy. Także sąsiedzi wpływają na niszczenie roślin poprzez wypuszczanie swoich czworonożnych pupili, które w radosnej furii wpadają do ogrodu czy na skwer i tratują rośliny. Dobrze, jeśli swoje potrzeby załatwiają z dala, ale nie! Wystarczyło, że jeden z nich zrobił to w ogrodzie i już następne idą w jego ślady. Właściciele to widzą, ale nie reagują, a trzymane w ich rękach „dyżurne” torebki stanowią tylko rekwizyt mający uśpić czujność ewentualnych obserwatorów.
Czerwiec 2017