Jak widać lekkomyślność niektórych właścicieli psów nie ma granic. W jedną z letnich sobót w godzinach przedpołudniowych na ulicy Sucharskiego doszło do mrożącej krew w żyłach walki pomiędzy wilczurem i mieszańcem rasy amstaf. Mieszkająca w prywatnym domu właścicielka wilczura niefrasobliwie pozostawiła otwartą furtkę swojej posesji, na której luzem biegał pies. Ulicą szła kobieta z groźnym mieszańcem na smyczy. Bez kagańca. Zapewne obydwa psy nie darzyły się sympatią skoro amstaf, widząc otwartą furtkę, wbiegł na prywatne podwórko i z pasją rzucił się na wilczura. Trzymająca smycz kobieta, niczym papierowy manekin, została wciągnięta w ferwor walki nie mając najmniejszych szans na jaj zapobiegnięcie. Wszyscy obecni rzucili się do rozdzielenia psów, co przypłacili ranami od pogryzień.
Świadkowie zgodnie twierdzą, że nie widzieli dotąd tak wielkiej i groźnej zaciekłości w walce zwierząt. Strach pomyśleć co by było, gdyby wściekłość któregoś z czworonogów skierowała się w stronę człowieka. Dla ważącego kilkadziesiąt kilogramów mieszańca amstafa, jego właścicielka nie stanowiła żadnego hamulca. To on decydował, kiedy i w którą stronę się uda. Kobieta bezwolnie poddawała się szarpnięciom psa.
Podobnych sytuacji jest coraz więcej, dlatego warto chyba zmienić Regulamin w ten sposób, aby nie zezwolić na wyprowadzanie psów ras groźnych i ich mieszańców bez kagańca (nawet na smyczy) na terenie zasobów administrowanych przez naszą MSM.
Wrzesień 2014