Mimo częstego zwracania uwagi na godzinami pootwierane drzwi klatek schodowych, mimo próśb a nawet zjadliwych komentarzy nadal wielu mieszkańców nie stosuje się do podstawowych zasad współżycia społecznego. Można zrozumieć, że – tak jak ma to miejsce w blokach, w których z piwnic wydobywa się fetor kocich odchodów albo po wybiciu szamba zgromadziła się cuchnąca ciecz – otwarte drzwi wspomagają usuwanie przykrych zapachów poprawiając przy okazji wentylację obiektu, jednak całodzienne lub całonocne otwieranie klatek schodowych nie mieści się w pojęciu racjonalnego gospodarowania ciepłem. Płacimy za to wszyscy, a najwięcej mieszkańcy parteru, bo to ich mieszkania narażone są na ciągłe wyziębienie. Dodatkowo otwarte klatki schodowe stanowią zachętę dla różnorakich domokrążców, a czasem zwykłych naciągaczy. Zapewne to otwarte drzwi były przyczyną niemiłego spotkania mieszkańca naszych zasobów ze śpiącym w klatce bezdomnym. Że konfrontacja miała miejsce grubo po północy, łatwo się domyślić jak wpłynęła na samopoczucie domownika i jego żony. Choć z drugiej strony być może dostęp do klatki schodowej ułatwił przetrwanie zimnej nocy osobie skrzywdzonej przez los. Ale to nie temat na dziś.
Tracimy pieniądze za prąd
Wyraźnie duże straty notujemy na wskazaniach zużycia prądu w pomieszczeniach ogólnych, a więc na klatkach schodowych i piwnicach. Z informacji od mieszkańców wynika, że przyczyną są urządzenia tam pracujące. Podobno prym wiodą zamrażarki, ale są też dobrze wyposażone warsztaty, w których swe hobby realizują domorośli majsterkowicze. Za to wszystko płacimy po równo.
Wiele podobnych zjawisk udało się już wyeliminować. Staraniem pracowników administracji zainstalowano kilkanaście podliczników w miejscach, gdzie firmy wykonują swoją działalność gospodarczą opartą na czerpaniu energii elektrycznej lub w miejscach gdzie powszechnie wiadomo o sąsiedzkim hobby wykorzystującym elektryczność. Jednak w wielu przypadkach nie ma sposobu aby zmusić nielegalnego odbiorcę do płacenia za prąd. Mowa o niektórych właścicielach masztów i skrzynek telewizji kablowej i Internetu, którzy od wielu lat uchylają się od realizowania zobowiązań wobec spółdzielni. Próby odcięcia dopływu prądu spotykają się z protestem mieszkańców mających sygnał z w/w urządzeń. Dodatkowo przepisy ustawy z dnia 7 maja 2010 r. o wspieraniu rozwoju usług i sieci telekomunikacyjnych faworyzujące dostawców utrudniają właścicielom nieruchomości dochodzenie swoich praw. Jedną z takich spraw rozstrzyga właśnie Prezes UKE i dopiero po tym rozstrzygnięciu spółdzielnia będzie mogła (lub nie) stanowczo domagać się zapłaty za zużytą energię stosując przy tym radykalne środki z odłączeniem dopływu prądu do urządzeń włącznie.
Nienajlepiej na tym tle wygląda zużycie wody
Tu ponosimy straty około 15%. Mimo iż znikły pralnie, a ogródki i skwery przyblokowe podlewane są z prywatnych ujęć nadal notujemy poważne różnice pomiędzy ilością wody na wejściu do bloków, a tą znajdującą odzwierciedlenie w zapłaconych rachunkach. Przyczyn może być wiele, ale zdaniem administracji podstawową jest ludzka nieuczciwość. Inkasenci odczytujący pomiary spotykają się z różnymi sposobami na oszukanie wodomierzy. O tych sposobach nie będziemy pisać, aby nie instruować ewentualnych naśladowców tego procederu. W niedługim czasie nastąpi kolejna wymiana wodomierzy ponieważ kończy się homologacja na używane obecnie. Tym razem mają to być urządzenia supernowoczesne, super precyzyjne ponadto uniemożliwiające jakąkolwiek ingerencje z zewnątrz w wynik odczytu.
Wodę zużywają też firmy sprzątające, ale ta - określona i oszacowana przez lata ilość - wkalkulowana jest w koszty utrzymania czystości osiedli.
Listopad 2013