msm.jur.pl
Od podzielników do metrów kwadratowych
...............
Więcej
W całych Stanach Zjednoczonych żyje prawie 80 milionów psów. Rocznie każdy z nich produkuje 120 kilogramów odchodów. Według amerykańskiej agencji ochrony środowiska fekalia znajdują się w tej samej kategorii zanieczyszczeń źródeł pitnej wody, co ropa i toksyczne chemikalia.
Tonom odchodów i zagrożeniom, jakie ze sobą niosą, "stop" postanowiło powiedzieć laboratorium w Knoxville w stanie Tennessee. Z pomocą przyszła zaś genetyka. Z psiej kupy pobierana jest próbka DNA, która trafia tu do genetycznej bazy danych.
Później, gdy ktoś na przydomowym trawniku znajdzie "bezpańską" kupę, wystarczy pobrać jej próbkę i wysłać do laboratorium. Tajemnica zostanie rozwiązana po pięciu dniach - tyle zajmuje analiza DNA, a następnie odnalezienie psiego przestępcy w bazie danych.
Podobno skuteczność programu objawiła się jeszcze przed jego startem. Gdy tylko poinformowano właścicieli psów o wprowadzeniu nowych metod ścigania i możliwych sankcjach, nawet najbardziej zatwardziali przeciwnicy sprzątania nawrócili się na porządek.
"Odcisk kupy" działa dopiero od pół roku, a przyłączeniem do programu są już zainteresowane lokalne społeczności między innymi w Japonii i w Niemczech. Pomysł zawędrował też pod strzechy Hiszpanów, do małego miasteczka Hernani, obok San Sebastian. Radni nakazali obowiązkowe badania DNA psów. Ich właściciele muszą za 45 euro zlecić weterynarzowi pobranie próbki DNA. Jeśli tego nie zrobią, zapłacą 300 euro kary.
Gdy powstanie bank DNA hiszpańskich czworonogów, do akcji ruszy policja. Jeżeli funkcjonariusze znajdą psią kupę, pobiorą próbkę, która następnie trafi do laboratorium. Tam laboranci sprawdzą DNA i porównają je z danymi zgromadzonymi w banku. Tym samym policja zyska dowód na to, który pies zanieczyścił miasto.
Niewątpliwie osoby, które nie chcą sprzątać po swoich psach to niezwykła uciążliwość. Nie tylko dla zarządców, ale również dla pozostałych sąsiadów i mieszkańców. W końcu kto chciałby wdepnąć w odchody wracając z pracy czy szkoły.
Znalazły się jednak osoby, które postanowiły dać nauczkę niechlujnym właścicielom. Zarządcy nieruchomości zdecydowali się korzystać ze specjalnych testów DNA, które pozwolą zidentyfikować psa do którego należą niesprzątnięte odchody. Najpierw pobierane są próbki od każdego psa w budynku. Następnie jeżeli zarządca znajdzie nieposprzątane odchody, bardzo łatwo będzie zidentyfikować ich właściciela za pomocą odowiedniego testu. Zakłócający porządek zostaną ukarani grzywną.
A co na to sami właściciele. Jak zawsze głosy są podzielone, a najwięcej narzekać będą pewnie sami winni. Części osób pomysł bardzo się podoba. Mówią, że w końcu będzie czysto na trawnikach i chodnikach. Pozostali oburzają się „traktują każdego z nas jak przestępcę”.
Niewątpliwie pomysł może okazać się dobry, jednak zważywszy na wysokie koszty uruchomienia takiego projektu, w Polsce raczej szybko nie doczekamy się takiego systemu, bo przecież my Polacy, wolimy mieszkać w brudzie niż przeznaczyć środki finansowe na walkę z brudasami.
